Mieszkając na Węgrzech już drugi rok nie sposób nie dopatrzyć się pewnych różnic pomiędzy naszymi krajami. Ostatnio moją uwagę zaczęły przyciągać pewne charakterystyczne rzeczy, które znajdziemy chyba tylko na Węgrzech.
Zacznę może od jedzenia. Kuchnia Węgierska w dużej mierze skoncentrowana jest na słonych smakach. Dlatego idąc do tutejszej piekarni można przebierać w stosie przeróżnych bułek zasmażanych z serem, pizzą itp., gdy tym czasem ku mojej rozpaczy naszych polskich pączków to ze świecą szukać. Oczywiście istnieją też słodkie bułki, ale zwykle są robione z ciastem francuskim, wypełniane cynamonem, serkiem twarogowym lub czekoladą.
Jednymi z najsłynniejszych słonych wypieków są:
Pogácsa (małe bułeczki z zasmażanym serem na wierzchu)
<-----
Lángos (placek chlebowo-serowy ze śmietaną i tartym serem) ---->
Jeśli chodzi o inne rzeczy, oczywiście mówiąc o Węgrzech trzeba wspomnieć o słynnym gulaszu i paprykach. Je się też tu dużo zup owocowych, a ze słodyczy królują batoniki Túrórudi (biały ser twarogowy w gorzkiej czekoladzie) - ja osobiście nie przepadam, ale ciekawy pomysł.
Túrórudi w pełnej krasie
A tak z innej beczki, ostatnio jadąc autobusem w Budapeszcie, Monca olśniła mnie jak używać kasowników do biletów. Zawsze śmiałam się widząc w Polsce jak czasem naklejane są instrukcje krok po kroku jak skasować bilet. Taka informacja może się jednak okazać bezcenna. 2 razy myślałam, że kasowniki są po prostu zepsute. Przyzwyczajona do automatycznego kasowania wsuwałam bilet i czekałam na jakiś dźwięk ale nic się nie działo. Dopiero ostatniej soboty Monca pokazała mi, że trzeba pociągnąć czarny element otworu żeby uzyskać dziurki na bilecie, który wygląda jak mała plansza do bingo z numerami od 1-9.
To zacny kasownik, prawda, że wygląda jak zwykły, stary automat?
A tu mój poprawnie zużyty bilet
I jeszcze ostatnie zdjęcie. Gdy po mojej podróży autobusami weszłam do sklepu spożywczego przywitał mnie miły pan z reklamy, który zdążył się już zabezpieczyć przed mroźną pogodą:
A wy gotowi już na zimę? U nas w Tóalmás są już małe mrozki ale śniegu nie widać. Aktualnie o godzinie 19.30 7 stopni za oknem :)
*Poza tym, jeśli chodzi o sprawy blogowe, ostatnio opuściłam się z pisaniem postów, postaram się teraz to naprawić i pisać przynajmniej 2-3 razy w tygodniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz