poniedziałek, 25 marca 2013

Amy Carmichael

Na świecie pojawiło się już wiele inspirujących osób. Jedną z moich ulubionych jest dzielna i wierna misjonarka Amy Carmichael, która służyła w Indiach przez 55 lat. 
Amy urodziła się w małej wiosce w Irlandii. Była najstarszym z siódemki dzieci Davida i Ctahrine Carmichael, którzy byli oddanymi Prezbiterianami. Jedna z historii dotyczących dzieciństwa Amy głosi, że jako mała dziewczynka zawsze chciała mieć niebieskie oczy zamiast własnych, brązowych. Często modliła się, aby Pan Jezus zmieni kolor jej oczu i z początku była bardzo zawiedziona, gdy tak się nie stało. Jednak jako dorosła już osoba, zdała sobie sprawę, że jej brązowe oczy pomagają jej się wtopić z rdzenną ludnością Indii. Dzięki swoim oczom, a także smarowaniu skóry kawą nie odróżniała się od typowych hindusek, co pomogło jej przy wykradaniu ze świątyń dzieci przeznaczonych do prostytucji sakralnej.

W wieku 13 lat Amy przyjęła Jezusa jako swojego Zbawiciela. Natomiast kiedy miała 18 lat umarł jej ojciec, pozostawiając całą jej rodzinę w bardzo trudnej sytuacji finansowej, przez co Amy musiała opuścić szkołę i przenieść się z resztą rodziny do Belfastu. Tam rozpoczęła się jej służba wśród kobiet pracujących w fabrykach. Widząc okropne warunki ich pracy, Amy wychodziła im naprzeciw z pomocą humanitarną i Ewangelią. 
Pod wieloma względami Amy nie nadawała się do pracy misjonarskiej. Chorowała na neuralgię, chorobę układu nerwowego, która osłabiała jej ciało i przynosiła ból, co często kończyło się tym, że musiała spędzić w łóżku kilka tygodni. Jednak, w 1887 roku na jednym z zebrań Keswick, Amy usłyszała świadectwo Hudsona Taylora na temat jego pracy misyjnej w Chinach. Wkrótce po tym sama poczuła powołanie do pracy misyjnej. Złożyła wniosek o przyjęcie do Misji China Inland Misson, po czym pozostała w Londynie w domu przygotowawczym dla kobiet. Tam miała okazje poznać autorkę i misjonarkę z Chin, Mary Geraldine Guinnes, która zachęcała ją do podejmowania kolejnych kroków w pracy misyjnej. W pewnym momencie Amy miała już wypłynąć do Azji, gdy okazało się, że według orzeczenia lekarza jej zdrowie jej na to nie pozwala. Jej kariera misyjna z CIM stanęła pod znakiem zapytania, więc Amy zdecydowała się dołączyć do Związku Church Missionary Society.

Służba w Indiach
Wpierw Amy Carmichael pojechała służyć w Japonii. Okazało się jednak, że język japoński stanowi dla niej nie lada wyzwanie, a nastawienie innych misjonarzy nie jest tak pełne zapału i poświęcanie jak się spodziewała. Jej zdrowie także uległo pogorszeniu. Po 15 miesiącach przeniosła się na Cejlon, gdzie spędziła kolejne kilka miesięcy. Potem musiała wrócić na pewien czas do Anglii aby zająć się chorym przyjacielem Mr. Wilson'em. W wieku 28 lat (rok 1895) Amy Carmichael została z powrotem wysłana na misję, tym razem do Indii z ramienia misji Church of England Zenana Mission. Pierwszym miejscem je służby był kościół w Bangalore. Sam kościół był bardzo aktywny w swojej pracy, niestety nie wnosił żadnych zmian w życie tamtejszej ludności. Amy nie cierpiała spotkań z innymi misjonarkami, umawiającymi się na popołudniową herbatę poświęconą plotkowaniu i tego jak okazywały brak troski o życie wieczne hindusów. W tamtym czasie Amy zmagała się często z samotnością i brakiem zrozumienia. Pewnego dnia upadła w rozpaczy na kolana i wtedy przypomniał jej się dawno zagrzebany w pamięci werset: „Ale Pan odkupi duszę sług swoich, a nie będą spustoszeni wszyscy, którzy w nim ufają”. Werset ten okazał się być wsparciem na cały jej okres służby w Indiach. Słowa Amy w doskonały sposób określają stan grupy misjonarzy w Bangalore:

Naprzód żołnierze Chrystusa,
siedzący na dywanach,
przytulnych i wygodnych,
jak małe kocięta,
Naprzód żołnierze Chrystusa,
O jakże jesteśmy dzielni,
Czyż nasza walka
nie jest za wygodna?

Po pewnym czasie Amy zdecydowała przenieść się na południe Indii i tam współpracowała z rodziną pobożnych misjonarzy, Walkersami. Większość jej służby, poza wiernym głoszeniem Ewangelii, skupiała się wokół młodych dziewczyn, z których część została uratowana z przymusowej prostytucji. Bardzo często zdarzało się, że do świątyń hinduskich oddawano młode dziewczynki, które miały być poświęcone bogom i zmuszane do prostytucji sakralnej w celu zdobycia zarobku na utrzymanie miejscowych kapłanów (np. Dewadasi). Amy zajmowała się nimi jak matka, dbając o ich fizyczne, emocjonalne a przede wszystkim duchowe potrzeby. Kiedy pytano się dzieci, co takiego przyciągało je do Amy, odpowiadały: To miłość. Amma (Amy) kochała nas. Amy często powtarzała, że jej służba ratowania dzieci świątynnych rozpoczęła się od dziewczyny zwanej Preena. Działo się to w 1901, kiedy jedna z hindusek przyprowadziła pięcioletnią dziewczynkę do Amy. Dziecko została sprzedane do świątyni przez matkę. Tam przygotowywano ją i przeznaczono do prostytucji świątynnej. Dwa razy udało się jej uciec, jednak została złapana, pobita i przyprowadzona z powrotem. Za trzecim razem gdy uciekła udało jej się natknąć na kobietę, która przyprowadziła ją do Amy, która udzieliła jej schronienia i stała w jej obronie przed groźbami lokalnej ludności, którzy naciskali, aby dziewczyna wróciła do świątyni. Preena opowiedziała Amy jej ze szczegółami jaki los spotkał ją w świątyni i jakie praktyki się tam odbywały. Właśnie wtedy Amy zrozumiała jakie zło czyhało na niewinne dzieci. Od tamtego momentu postanowiła poświęcić się ratowaniu dzieci poświęconych pogańskim bożkom. To wydarzenie zapoczątkowało działalność Dohnavur Fellowship, mającą na celu właśnie ratowanie zaniedbanych i pokrzywdzonych dzieci. Wioska Dohnavur położona jest w stanie Tamilnadu, w południowo-wschodniej części Indii. To miejsce stało się schronieniem dla ponad setki dzieci, który nie miały szans na dobrą przyszłość. Ilość podobnych przypadków i historii wzrastała i tak oto rozpoczęła się rozwijała służba Amy Carmichael.

W celu szanowania kultury indyjskiej, członkowie organizacji nosili hinduskie stroje, a dzieci otrzymywały hinduskie imiona, Sama Amy nosiła sari, malowała swoją skórę ciemną kawą i często podróżowała na duże odległości po gorących i brudnych Indyjskich ulicach po to, aby ocalić chociaż jedno dziecko od cierpienia i natchnąć nadzieją zbawienia w Chrystusie.

Podczas służby w Indiach, Amy dostała list od młodej dziewczyny, która zastanawiała się na pracą misjonarską. Spytała się Amy: „Jak wygląda życie misjonarza?”. Amy odpisała mówiąc krótko:
Życie misjonarza to po prostu ryzyko śmierci”

Praca Amy Carmichael przeniosła się także na druk. Była ona zdolną pisarką i poetką, która wydała trzydzieści pięć książek, m.in. Things as They Are: Mission Work in Southern India (1903),His Thoughts Said . . . His Father Said (1951),If (1953), Edges of His Ways (1955) and God's Missionary (1957). W czasie gdy chorowała i musiała spędzać nawet tygodnie w łóżku, do głowy przychodziły jej różne wiersze pełne pocieszenia. Raz napisała jeden z nich na opakowaniu butelki z lekarstwem przywiezionym z Nagercoil:

Nie wiem jak to wyrazić,
nie wie także ptak,
jednak słychać głos,
moje serce śpiewa, śpiewa cały dzień,
W cichej radości do Ciebie, który jesteś moją pieśnią.
Bo jaki jest Twój Majestat,
takie jest też Twoje miłosierdzie
takie jest też Twoje miłosierdzie
Mój Panie i Boże. 

W 1931 roku, Carmichael odniosła poważne obrażenia podczas upadku, przez co chorowała aż do momentu swojej śmierci. Umarła w Indiach w 1951 roku w wieku 83 lat. Poprosiła, aby na jej grobie nie stawiać żadnego nagrobku. Zamiast tego dzieci, którymi się opiekowała miały na nim położyć wannę dla ptaków z inskrypcją „Amma”, co w języku Tamil oznacza „matka”.
Jej przykład jako misjonarki zainspirował wielu innych ludzi (między innymi Jima Elliot'a i jego żonę Elisabeth Elliot) do podążania za podobnym powołaniem Bożym.
Amy zwykła mawiać:
Można dawać bez miłości, ale nie ma miłości bez dawania.”

* większa część tego tekstu pochodzi z artykułu na Wikipedii (-> link) mojego tłumaczenia i zredagowania - czyli mały wkład w poszerzanie wiedzy o misjonarzach